Perspektywy – część II

Gospodarka

Zarówno rząd, jak i neoliberalnej ekonomiści ogłosili sukces polskiej gospodarki. Według różnych szacunków PKB Polski ma wzrosnąć 3,5-3,7% w roku 2025 oraz nieznacznie spowolnić do nieco powyżej 3% w 2026 r. (BGK dla przykładu prognozuje przyszłoroczny wzrost PKB na poziomie 3,2%). W kontekście bardzo słabego wzrostu zaawansowanych gospodarek kapitalistycznych (1,6% według MFW) owa propaganda sukcesu znajduje żyzny grunt. Mało poruszaną kwestią jest jednak struktura wzrostu, niepokojąca nawet niektórych przedstawicieli ekonomii głównego nurtu. Podobnie jak w poprzednich latach, największy wpływ na wzrost PKB miał popyt prywatny. Nastąpił wzrost realnych wynagrodzeń, podwyżki płacy minimalnej, swoją rolę odgrywał również program 800+ czy ulgi podatkowe. Istotne były również wydatki publiczne. Należy jednak podkreślić iluzoryczność, kryjącą się za ujmowaniem konsumpcji, prywatnej lub publicznej, jako rzeczywisty czynnik wzrostu. Konsumpcja nie jest związana z jakimkolwiek tworzeniem rzeczywistej wartości w gospodarce – jest ona jedynie realizacją wartości dodatkowej. Nie bez powodu Polska odnotowuje ujemne saldo handlowe. Wartość dodatkowa wytwarzana za granicą jest jedynie realizowana na terenie Polski.

Z drugiej strony sektor produkcyjny w Polsce pozostaje słaby, a popyt inwestycyjny spadł. Wskaźnik PMI (mierzący nastroje biznesowe) w polskim przemyśle wyniósł w sierpniu 46,6 pkt (przy wartości granicznej 50 – wszystko powyżej oznacza wzrost, poniżej natomiast – spadek) Co prawda istnieją prognozy, że nastąpi coś w rodzaju “skumulowanego popytu inwestycyjnego” wskutek dopływu środków z KPO, jednak rodzi się pytanie na ile będzie to znaczące i trwałe zjawisko?

Militaryzacja

Z całą pewnością wzrosną inwestycje publiczne w sektorze zbrojeniowym, co znajdzie swoje odbicie we wzroście PKB (a przy tym podtrzymywania oraz wzmacniania narracji o prężnym rozwoju polskiej gospodarki). Dodatkowy popyt napędzany zbrojeniami ma wygenerować 1301 mld zł dodatkowego PKB w latach 2024-2035 (wartość ta stanowi 38% PKB z 2023 r.). Zjawisko to ma charakter podobny do wzrostu PKB pchanego przez konsumpcję. Wydatki na zbrojenia są wydatkami nieprodukcyjnymi, a więc nie przyczyniającymi się do ogólnego powiększenia wartości dodatkowej, potrzebnej w procesie akumulacji kapitału w skali całej gospodarki. Oznacza to, że o ile zapewniają zyski dla firm zbrojeniowych, nie przekładają się na ogólny rozwój kapitału. Produkcja broni nie karmi robotników, nie ma żadnego wkładu do reprodukcji ani siły roboczej ani kapitału. W gruncie rzeczy stanowi inną formę konsumpcji. Jakkolwiek zwiększony popyt państwa zwiększy pole dla rentownych inwestycji sektora zbrojeniowego, a co za tym idzie, również i innych sektorów związanych z produkcją wojskową, efekt ten będzie bardzo ograniczony (lub nie wystąpi) w ogólnym procesie akumulacji kapitału. Mówiąc inaczej, rentowność inwestycji wzrośnie jedynie w dość wąskim zakresie.

Według danych NATO, Polska przeznaczy w 2025 roku 4,5% swojego PKB na zbrojenia. Już teraz polska armia jest trzecią armią NATO pod względem liczebności. Oczywiście generuje to nie tylko ogromne koszty dla budżetu państwa, ale również dodatkowe zyski dla firm zbrojeniowych. Ich przychody wzrosły dwukrotnie od 2020 do 2024 r. (31,2 mld zł), natomiast zysk całego sektora zbrojeniowego wzrósł od tego czasu ponad czterokrotnie do 4,2 mld zł

Oprócz armii zawodowej rząd postanowił zwiększyć rezerwy. Już teraz każdy mężczyzna jest objęty obowiązkiem stawienia się na kwalifikację wojskową, podczas której jedynie kategoria zdrowotna “E” wyklucza z jakiejkolwiek służby wojskowej. Po dwóch tygodniach decyzja komisji wojskowej zostaje uprawomocniona, a dana osoba automatycznie zostanie przeniesiona do rezerwy. To jednak nie wystarcza – osoba bez wcześniejszego przeszkolenia jest mało przydatna na froncie. Aby to zmienić, organizowany jest szereg programów, skierowanych z resztą nie tylko do osób znajdujących się w rezerwie (pasywnej lub nie). Jednym z nich jest znana od lat dobrowolna zasadnicza służba wojskowa, lecz również program szkoleń wyrównawczych dla przeszkolonych rezerwistów, program “Edukacja z wojskiem” przeznaczony dla uczniów szkół czy “Wakacje z wojskiem” – 27 dniowe szkolenie z wynagrodzeniem.

Choć niekiedy padają takie głosy ze strony generałów i innych wojskowych, wydaje się że na razie rząd nie planuje przywrócenia obowiązkowego poboru (przynajmniej oficjalnie zaprzecza tego typu zamiarom)

Zadłużenie i wydatki publiczne

7. Zadłużenie gospodarstw domowych wyniosło w sierpniu 22,5% PKB (około 768,7 mld zł w kwocie bezwzględnej), natomiast dług publiczny – 58,2% PKB (ok. 1,77 bln zł). Istnieje jednak tzw. dług ukryty, szacowany na 4,96 bln zł (276% PKB). Ta astronomiczna kwota musi zostać obsłużona, oczywiście w głównej mierze dzięki wszelkiego rodzaju obciążeniom dochodów pracującej większości społeczeństwa. W niedawnym wywiadzie znany ekonomista neoklasyczny, Sławomir Dudek, powiedział wprost – należy dokonać cięć wydatków przy jednoczesnym zwiększeniu wpływów do budżetu. Co istotne, jest on kandydatem na stanowisko przewodniczącego Rady Fiskalnej – instytucji, która rozpocznie swoją działalność w 2026 roku jako organ “doradczo-nadzorczy” powołany w celu “monitorowania i oceny finansów publicznych”. Oczywiście zwiększony “ciężar” podatkowy dla przedsiębiorców, w myśl ekonomii głównego nurtu, zaszkodzi gospodarce. “Zwiększenie wpływu do budżetu” musi odbyć się zatem kosztem ludzi pracy. Z drugiej strony cięcia wydatków publicznych zmuszają do zaspokajania potrzeb w większym stopniu za pośrednictwem rynku, co generuje dodatkowe koszty. Ogromny deficyt budżetowy stanowi jednak świetny pretekst do tego typu działań.

Walka klas

W ciągu ostatnich kilku lat odbyło się kilka bardzo ważnych, i co najważniejsze, zwycięskich strajków. Choć mają one charakter punktowy i rozproszony, mogą przerodzić się w bardzo długą i początkowo spłaszczoną falę, która to z kolei może nagle przybrać na sile. Przykładami takich strajków są m.in.: strajk w podpoznańskim Solarisie (fabryka autobusów) (2022), strajki w fabryce wełny mineralnej Paroc w Trzemesznie (2021), ostatni strajk w Jeremias Gniezno (2025) i trwający obecnie strajk Valeo w Chrzanowie (2025). Odbywały się również pomniejsze strajki, często o jedynie ostrzegawczym charakterze (np. tegoroczny strajk w Briton w Sosnowcu). Przyniosły one jednak przynajmniej umiarkowane sukcesy pracownikom.

Co ważne strajki te miały miejsce w sektorze prywatnym. W bieżącym roku z 11 strajków 9 przypadało na sektor prywatny. Ponadto były to strajki w zakładach przemysłowych.

Narastający trend organizowania mniejszych lub większych strajków, połączony z coraz większą liczbą komisji zakładowych w prywatnych fabrykach, wskazuje na powolny, ale konsekwentny powrót do gry wielkoprzemysłowego proletariatu, walczącego z prywatnym kapitałem. Dla lewicy, aspirującej do reprezentowania klasy robotniczej, powrót najbardziej „klasycznego” aktora walki klasowej, musi być sygnałem do wzmożenia aktywności i walki o zakorzenienie się w środowiskach robotniczych. Optymistycznym zjawiskiem jest też solidarność z jaką spotykają się strajki poszczególnych zakładach. Szeroki odzew mają również zrzutki na fundusz strajkowy.

Strajkujący pracownicy potrafią uzyskać poparcie części sceny politycznej (głównie Razem i NL) oraz wykorzystać je medialnie.Choć niektórzy lewicowi politycy kierują się własnymi, koniunkturalnymi interesami, nie zmienia to faktu, że pracownicy potrafią przekuć tę sytuację na korzyść swojej walki. Najważniejsza jest jednak solidarność między samymi robotnikami. Charakterystyczne jest to, że strajkujący pracownicy dostają wsparcie ze strony załóg innych zakładów, niezależnie od tego w jakim związku są zrzeszeni. Można mówić tu o pewnej wzajemności. Strajkujący pracownicy Jeremias zrzeszeni w Inicjatywie Pracowniczej otrzymali wsparcie zarówno od pracowników Solarisa z Konfederacji Pracy, jak i od związkowców z Sierpnia 80, a następnie odwdzięczyli się, wspierając strajk w Valeo, organizowany właśnie przez Sierpień 80. Takich przykładów jest więcej. Widać że tworzy się pewna sieć wsparcia przekraczająca podziały między centralami. Każdy taki zwycięski strajk jest także inspiracją dla pracowników innych zakładów.

Jeśli sytuacja gospodarcza nie ulegnie znacznemu pogorszeniu przy jednocześnie wzrastających kosztach życia, można spodziewać się kolejnych walk klasowych w przyszłym roku. Warto dodać też, że pracownicy oprócz żądań płacowych, podnoszą także kwestię przestrzegania prawa pracy. Widoczne to było przede wszystkim w przypadku strajku w Jeremias Gniezno.

Innym ważnym frontem w sektorze prywatnym może stać się handel. Od dłuższego czasu Konfederacja Pracy walczy o uznanie ważności sporu zbiorowego w Kauflandzie, który pracodawca ignoruje. Związek konsekwentnie podejmuje działania i deklaruje gotowość do strajku. Udało mu się również rozszerzyć swoją działalność na Biedronkę, Dino, Aldi i Rossmanna. Biorąc pod uwagę, że handel od lat jest miejscem licznych patologii i niskich płac, a pracownicy coraz lepiej się organizują, istnieje znaczny potencjał do intensyfikacji walki klasowej w tym obszarze.

Nie należy też zapominać o przemyśle ciężkim i górnictwie. W branżach tych wrze, o czym świadczy choćby zorganizowana przez kilka central związkowych demonstracja w obronie przemysłu na Śląsku w Katowicach (4 listopada 2025). Przemysł ciężki jest pod pręgierzem regulacji Zielonego Ładu, cierpi też z powodu wzrostu cen energii, wielu zakładom grozi zamknięcie. Dla przykładu, ArcelorMittal ogłosił niedawno zamknięcie huty w Chorzowie. Wiele wskazuje na to, że również w przyszłym roku w tych branżach dojdzie do kolejnych protestów. Wielkim zagrożeniem jest jednak infiltracja ze strony skrajnej prawicy, a w przypadku niektórych central (np. Sierpień 80) praktycznie sojusz z nią. Dzieje się tak oczywiście z powodu negatywnego stosunku prawicy do polityki klimatycznej UE (w gruncie rzeczy do każdej polityki klimatycznej), przy czym krytyka ta sprowadza się do zaprzeczenia realności groźby katastrofy klimatycznej. Stanowi to poważne wyzwanie dla ruchu związkowego i politycznej lewicy. Wyzwanie zarówno intelektualne jak i praktyczne, w celu podjęcia krytyki unijnej „polityki klimatycznej” z pozycji lewicowej i co za tym idzie – walki z wpływami skrajnej prawicy w ruchu związkowym.

Należy również wspomnieć o sektorze publicznym. Tak zwana budżetówka odetchnęła z ulgą na początku rządów obecnej koalicji. Po latach zamrożenia płac pracownicy sfery budżetowej otrzymali wreszcie znaczące – choć wciąż nie w pełni satysfakcjonujące – podwyżki. Stosunkowo najbardziej zadowoleni mogli być nauczyciele. Wszystko wskazuje jednak na to, że był to jednorazowy wyjątek, a rząd powrócił do polityki oszczędzania i zamrażania wynagrodzeń. Na przyszły rok przewidziano w budżetówce jedynie 3-procentowe podwyżki, ledwo nadążające za inflacją, co budzi zrozumiałe niezadowolenie tych grup zawodowych.

Mimo pewnej sympatii ideologicznej części środowisk pracowniczych (zwłaszcza nauczycieli) wobec obecnej koalicji rządzącej oraz bliskich relacji części elit związkowych z rządem, można spodziewać się powrotu protestów. W przypadku nauczycieli mniejsze akcje protestacyjne pojawiły się już w 2025 roku, choć były raczej hamowane przez związkową biurokrację.

Nie można też zapominać o Poczcie Polskiej i PKP Cargo, gdzie pracownicy walczą przede wszystkim o przetrwanie, gdyż rządowe plany wobec tych spółek zakładają głównie masowe zwolnienia, stanowiąc raczej program likwidacji niż realnej restrukturyzacji. Także w tych miejscach, choć głównie o charakterze defensywnym, protesty pracownicze mogą ponownie się pojawić.

Nastroje wśród młodzieży

Młodzież się radykalizuje, rosną nastroje “antysystemowe”. Według najnowszych badań CBOS, 40% młodych kobiet i 22% młodych mężczyzn deklaruje szeroko pojęte poglądy lewicowe (poparcie dla prawicy wśród młodych mężczyzn wyniosło 36%). Co więcej, w przeciągu ostatniej dekady nastąpił odpływ młodych mężczyzn z prawicy w kierunku lewicy. Badanie “Młodzi głosują 2025” (młodzież 12-19 lat) wykazało, że w tegorocznych wyborach prezydenckich 19,1% poparło Mentzena, 17,4% Zandberga, 13,2% Trzaskowskiego, 12,6% Senyszyn, a 10,5% Biejat. Większość wskazanych powyżej kandydatów łączona jest z bardzo szeroko rozumianą lewicą.

Rodzi się jednak pytanie co właściwie oznacza owa “antysystemowość”? Można postawić tezę, że wiele osób z młodego pokolenia dostrzega, że kapitalizm osiągnął kres swoich możliwości, jednak niekoniecznie musi to prowadzić do rzeczywiście antysystemowych, tj. antykapitalistycznych postaw. Młodzież od samego początku była (i nadal jest) wychowywana w warunkach budowania poparcia dla kapitalizmu. Przybiera ono wiele form: przekaz medialny, edukacja szkolna a nawet samo funkcjonowanie w rodzinie, poddanej już wcześniej wpływowi prokapitalistycznych idei. Co oczywiste, wiele osób w trakcie tego procesu dostrzega iluzoryczność burżuazyjnej narracji, z drugiej strony jednak, lata kapitalistycznej indoktrynacji tworzą postawy bardzo podatne na hasła skrajnej prawicy. Widząc, że system zawodzi osoby te mogą skierować się w stronę “antysystemowej” skrajnej prawicy, jako że jej “recepty” wydają się racjonalne i zdroworozsądkowe. Tkwiąc w drobnoburżuazyjnej świadomości nie sposób dostrzec, że prawicowe rozwiązania w żaden sposób nie są w stanie zapobiec kryzysowi kapitalizmu.

Należy jednak pamiętać, że pojęcie “lewicowości” zostało w ostatnich dziesięcioleciach rozmyte do tego stopnia, że lewicowymi mogą być poglądy typowo liberalne. Wydaje się jednak, że lewicowość młodzieży wychodzi poza to. Młodzi odgrywali kluczową rolę we wszelkiego rodzaju protestach, czy to związanych z prawem do aborcji, klimatem, prawami osób LGBTQ+ czy wyrażających sprzeciw wobec ludobójstwa narodu palestyńskiego. Organizowano również protesty i strajki na uniwersytetach, w trakcie których walczono nie tylko o interesy studentów (np. o publiczną stołówkę na UW), lecz również organizowano spotkania edukacyjne dotyczące dużo szerszych m.in. roli związków zawodowych wobec kryzysu klimatycznego czy ogólnej działalności związkowej. Co więcej, młodzież zrzeszona w związkach zawodowych organizuje co jakiś czas spotkania, w trakcie których podejmowane są dyskusje, m.in. na temat kapitalistycznej indoktrynacji na uniwersytetach.

Oczywiście nie wszyscy są świadomymi marksistami, jednak wzrost sympatii wobec poglądów lewicowych stwarza wiele możliwości do budowania rewolucyjnej świadomości. Naszym zadaniem jest opracowanie działań umożliwiających osiągnięcia tego celu.

By Admin