Angelika Teweleit, Sozialistische Alternative (SAV)
Policyjne próby zastraszania nie zdołały powstrzymać masowych protestów 76 tysięcy ludzi, którzy wyszli na ulice Hamburga w ostatnią sobotę – 8 lipca – głośno oprotestowując szczyt G20 odbywający się w mieście. Masowa i wielobarwna demonstracja przecisnęła się ulicami miasta w ciągnącej się kilometrami procesji, do której wezwał szeroki sojusz lewicowy, w tym DIE LINKE, attac, organizacje reprezentujące społeczności migrancie, „Młodzież Przeciwko G20”, Linksjugend [’solid] – młodzieżówka Die Linke, lewica pozaparlamentarna i wielu innych. SAV, niemiecka sekcja CWI, również zmobilizowała swoje krajowe siły by wesprzeć ten protest.
Trudno oszacować ilu ludzi nie mogło wziąć udziału w protestach z powodu policyjnej przemocy i eskalacji przemocy jaką ona sprowokowała. Nikt nie wiele ile osób zmieniło zdanie i zostało w domach, ale z pewnością w wielu domach Hamburga rodzice nie pozwolili swoim dzieciom na udział w demonstracji. Mając to na uwadze, jest godne podkreślenia, że wielu ludzi po których normalnie nie spodziewanoby się udziału w proteście, zdecydowało że tym razem jest ważne aby się stawili. Dla niektórych policyjna brutalność była czynnikiem, który ostatecznie przekonał ich o konieczności wzięcia udziału w proteście.
Ogromna frekwencja na demonstracjach może być przypisana sukcesowi kampanii przeciwko szczytowi G20 i ruchu antykapitalistycznego jako całości. Jest to przykład tego, co jest potrzebne w walce przeciwko globalnemu kapitalizmowi: masowa mobilizacja i politycyzacja, w przeciwieństwie to taktyki „autonomicznych” elementów prowokujących policyjne reperkusje i pokrzykujących puste radykalne frazy. Ich propaganda nie jest w stanie rezonować z robotnikami i społecznie wykluczonymi sekcjami społeczeństwa, których lewica musi dosięgnąć i zmobilizować: tych którzy nie są jeszcze zorganizowani w ramach lewicowej polityki ale są ofiarami polityki G20 i kapitalistycznego wyzysku.
Wiele grup imigrantów wzięło udział w demonstracji, szczególnie duża była grupa Kurdów sprzeciwiających się Erdoganowi. Chronieni przez szeregi tysięcy demonstrantów i ich solidarność, mogli rozwinąć swoje sztandary YPG (Ludowych Sił Obrony) z Rojavy, które walczyły z tzw. Państwem Islamskim. Wystawienie sztandaru YPG w morzu flag i banerów było postrzegane jako udany akt obywatelskiego nieposłuszeństwa.
Przekazy kapitalistycznych mediów skupiały się głównie na zamieszkach i zniszczeniach jakie po zmroku zaszły w dzielnicy Hamburga Schanze. Jak zwykle media mocno zniżyły liczbę ludzi, którzy wzięli udział w głównej demonstracji. Prawdziwa liczba – i nie ma co do tego wątpliwości – wyniosła przynajmniej 76 tysięcy. To pokazuje prawdziwy charakter sprzeciwu wobec G20 i trzeba to podkreślać.
Członkowie SAV z całych Niemiec oraz sekcji CWI z Izraela, Austrii i Australii, wzięli udział w tygodniu protestów i demonstracji sprzedając około 700 egzemplarzy naszej gazety Solidarität, wzięli udział w 3-4 tysięcznym strajku uczniów i zainicjowali marsz kobiet w którym wzięło udział 500 osób, oraz zorganizowali spotkanie o socjalizmie, które przyciągnęło 80 osób.
W sobotę SAV i Linksjugend z rejonów Hamburga Altona i Barmbek, jak również grupa rewolucyjnej lewicy wewnątrz Die Linke, przemaszerowali razem w ramach bloku „Młodzież Przeciwko G20”. Nasze hasła – „G20 jest twarzą kapitalizmu – walka jest międzynarodowa”, „Złamać władzę banków i korporacji”, „Ramię w ramię, w jedności pokonamy G20 w każdym kraju” i inne hasła były podejmowane przez resztę pochodu. Zauważalny był doskonały nastrój w naszym bloku. Generalnie demonstracja była bardzo polityczna, z wieloma przemówieniami krytykującymi system kapitalistyczny.
Przemoc policyjna
Podczas demonstracji policja usiłowała pochwycić indywidualnych demonstrantów. Krótko przed kończącym demonstrację wiecem policja zaatakowała furgonetkę nagłaśniającą, która odtwarzała muzykę i wypuszczała bańki mydlane. Policjanci zaatakowali furgonetkę bez żadnego pretekstu, a kiedy demonstranci próbowali bronić ludzi znajdujących się w środku samochodu siadając na ulicy, zostali zaatakowani przez działko wodne policji. Jest to tylko jeden przykład z setek przypadków arbitralnej przemocy policyjnej w Hamburgu jaka miała miejsce w przeciągu tygodnia.
Podczas całego tygodnia, a zwłaszcza w dzień przed wielką demonstracją, media wypuszczały niekończący się ciąg doniesień o „zniszczeniach” spowodowanych przez „lewackich” wandali w mieście. Obrazy płonących samochodów, barykad, ograbionych sklepów w dzielnicy Schanze, wywołały u wielu ludzi reakcję słusznego oburzenia. Bezmyślne akty destrukcji dały policji i państwu wymówkę i pretekst dla represyjnego zachowania. Jednak w tym momencie nie jest jasne kto dokładnie jest odpowiedzialny i kto brał udział w zamieszkach.
Jedno jest jasne, władze – aparat państwowy – zawsze planowały przedstawić protesty jako chaotyczne i brutalne, by zdyskredytować i osłabić ruch. W tym świetle sukces demonstracji jest jeszcze bardziej godny uwagi.
Nie ma wątpliwości, że mogła być nawet większa gdyby przywódcy związkowi zmobilizowali wsparcie. Miało miejsce tylko kilka przypadków takiego wsparcia: związek nauczycieli, GEW Hamburg i kilka lokalnych grup młodzieży związkowej zmobilizowały swoich członków. Co gorsza, kierownictwo związkowe dołączyło do niektórych NGO-sów i organizacji charytatywnych w tworzeniu „umiarkowanej opozycji” i dokonało rozłamu w ruchu wzywając do osobnej demonstracji 2 lipca. Ku ich zakłopotaniu, więcej związkowców wzięło udział w proteście 8 lipca, pomimo że nie był on organizowany przez związki zawodowe czy pod sztandarem ruchu związkowego.
Przemoc w dzielnicy Schanze
SAV dystansuje się od grabieży i podpaleń sklepów i samochodów, również dlatego że ich ofiarami często są zwykli ludzie z klasy robotniczej mieszkający w okolicy. Takie działania są kompletnie kontr-produktywne, służąc jedynie alienacji klasy robotniczej od „lewaków” i demobilizacji zamiast zachęceniu szerokich warstw do włączenia się do walki. Możliwe, że te działania były prowadzone przez lokalną zmarginalizowaną młodzież jako sposób wypuszczenia pary i szansa na zdobycie nowego smartphone’a, ale jest również możliwe że to policja, nie po raz pierwszy zresztą, użyła agentów-prowokatorów.
Musi jednak zostać głośno powiedziane, że zwłaszcza w ciągu ostatnich kliku dni byliśmy skonfrontowani z nowym poziomem policyjnej przemocy, która pozwoliła ogłosić przedstawicielowi służb stanu wyjątkowego, że policja „przejęła władzę” w mieście. Dla państwa było to jak „ćwiczenie w tłumieniu powstania, choć nie miało miejsce żadne powstanie”.
Wszystko zaczęło się od nielegalnego blokowania obozu protestujących na początku tygodnia i trwało w formie brutalnych, planowanych ataków na autonomiczną demonstrację „Witamy w piekle” w czwartkowy wieczór, po czym nastąpiło bicie przypadkowych ludzi przez kilka wieczorów z rzędu. Świadkowie naoczni przekazali nam, że na przykład w sobotę wieczór policja szturmowała grupę młodych ludzi pokojowo siedzących na ziemi. Zostali oni przepchnięci w boczną uliczkę i pomimo próśb z ich stron o nieużywanie przemocy, policja zaatakowała gazem pieprzowym. Istnieją niezliczone doniesienia o policyjnej przemocy od osób, którym zdarzyło się przebywać w okolicach Schanze i Pferdemarkt.
Traktowanie dziennikarzy przez policję również pokazuje restrykcje jakie zostaną nałożone na „demokratyczne państwo” kiedy poczuje ono, że interesy klasy panującej muszą być bronione. Pozwolenia dziennikarskie dla krytycznych dziennikarzy zostały cofnięte na czas G20. Członkowie prasy byli celowo wystawieni na działanie gazu pieprzowego, pośród dźwięku gróźb w ich kierunku, jak „pieprzyć prasę”. Jeden z policjantów zadeklarował dziennikarce z lewicowego dziennika „Już sobie wystarczająco popracowałaś”.
Wyjaśnianie i solidarność
Teraz klasa panująca rozpęta wielką kampanię przeciwko lewicy, próbując wykorzystać wydarzenia w Hamburgu podczas nadchodzącej kampanii wyborczej. Politycy rządzącej chadecji (CDU) domagają się zamknięcia lewicowych centrów społecznych i kulturalnych. Sigmar Gabriel z SPD, będący wicekanclerzem w obecnej wielkiej koalicji, wezwał do międzynarodowych poszukiwań „brutalnych lewicowych sprawców”. Pojawiły się próby porównywania „lewicowych ekstremistów” do neonazistów i islamskich terrorystów. Możemy przewidzieć, że ta propaganda będzie się powtarzała przez następne kilka tygodni. Jest kluczowe żebyśmy zorganizowali szeroką kontrofensywę, aby pokazać prawdziwe protesty w Hamburgu, rozpowszechnić szeroko wiedzę o nich i odpowiedzieć na próby kryminalizacji lewicy czy ograniczania jakichkolwiek praw demokratycznych. Jest kluczowe, żeby związki zawodowe również wzięły odpowiedzialność za tę kampanię.