Hannah Sell, Socialist Party (Anglia i Walia) zastępca sekretarza generalnego
Czterotygodniowe wakacje Theresy May dobiegają końca. Czeka ją jesień podczas której jej własna partia rozerwie się na kawałki w kwestii UE. Po upokarzającej kampanii wyborczej do parlamentu, w istocie jest ona „premierem – chodzącym trupem”; bezsilna, będąca jedynie obserwatorem wony domowej w partii Torysów.
Według kapitalistycznych mediów jedynym wyborem podczas Brexitu jest „twarda” lub „miękka” wizja oferowana przez dwa skrzydła Torysów. Niestety wielu przywódców ruchu robotniczego, w tym kierownictwo TUC [Kongresu Związków Zawodowych] również przedstawiają tak tę kwestię: popieranie frakcji „miękkiego Brexit”.
Żaden z wariantów Brexitu oferowanych przez Torysów nie jest w interesie ludzi z klasy robotniczej i klasy średniej.
Reakcjoniści
Prawicowi, nacjonalistyczni „twardzi brexiterzy” reprezentują co najwyżej poglądy niewielkiej mniejszości brytyjskiej klasy kapitalistycznej. Są oni pełni utopijnych marzeń o powrocie do czasów kiedy Brytania była największa imperialistyczna potęgą oraz resentymentów wobec nieubłaganego regresu ich narodu.
Ich wzrastająca dominacja w partii Torysów, nasilona upadkiem i wejściem w ich szeregi części Ukip, oznacza że Torysi nie mogą już stanowić stabilnego oparcia dla działania w interesie klasy kapitalistycznej. Perspektywa – jakkolwiek odległa – przejęcia kierownictwa partii przez ultrareakcyjnego bogacza i „posła na miarę osiemnastego wieku”, Jacoba Rees-Mogga, podsumowuje tragiczny stan w jakim znajduje się partia.
Jest jasne, że nacjonalistyczni Torysi spod znaku „little Englander” nie przedstawiają drogi naprzód, ale takiej drogi również nie przedstawia „frakcja George’a Osborne’a”. Haniebnym jest sugerowanie, jak Polly Toynbee na łamach Guardiana, że ludzie w rodzaju Osborne’a – odpowiedzialnego podczas sprawowania urzędu kanclerza za najgorsze cięcia od czasów drugiej wojny swiatowej – przeprowadzą Brexit w interesie większości.
Osborne i ludzie jego pokroju, reprezentują poglądy większości klasy kapitalistów w Brytanii, którzy woleliby żeby żadnego Brexitu nie było i walczą o jak najbardziej „miękki” Brexit. Chcieliby oni pozostać we wspólnym rynku i unii celnej, jeśli nie pod tą nazwą to z tym samym efektem. Powoduje nimi to co widzą jako najlepszy interes ich systemu. UE jest w istocie umową pomiędzy różnymi klasami kapitalistycznymi Europy służącą stworzeniu największego możliwego rynku. Różne narodowe klasy kapitalistyczne pozostają w stanie konkurencji ale współpracują by zmaksymalizować swoje zyski. Dla słabszych gospodarek Europy – przede wszystkim Grecji – oznacza to realną neokolonialną eksploatację przez silniejsze potęgi.
W nieunikniony sposób od początku światowego kryzysu gospodarczego w 2009, nastąpił wzrost napięć narodowych wewnątrz UE, który na pewnym etapie doprowadzi do pęknięcia euro i kryzysu wewnątrz UE. Tak czy inaczej, większość brytyjskich kapitalistów uważa, że osiągną grubsze zyski w UE niż poza nią
Jest niedorzecznym twierdzenie – jak blairystowski poseł Partii Pracy Chuka Umunna – że wspólny rynek jest „unikalnym zbiorem zasad chroniących ludzi przed najgorszymi ekscesami globalizacji i nieskrępowanego kapitalizmu”. Z pewnością nie chroni tych, którzy uciekają przed wojną na Bliskim Wschodzie i są generalnie trzymani poza granicami „fortecy Europa” i przerażająco często pozwala się im utonąć w Morzu Śródziemnym.
Ale również nie chroni przed „najgorszymi ekscesami” kapitalizmu tych, którzy są wewnątrz UE. Wręcz przeciwnie, instytucje UE wyrządziły wielkie krzywdy robotnikom Grecji, Hiszpanii, Portugalii, Irlandii itd.
Prounijna większość kapitalistów obecnie nie ma partii realizującej ich interesy na której mogliby polegać. Zamiast tego we wszystkich głównych partiach, zwłaszcza na prawym skrzydle Partii Pracy, są politycy współpracujący przy próbie obrony interesów kapitalistycznej elity.
Według Financial Times, przed wakacjami parlamentarnymi odbyło się spotkanie tych polityków w biurze blairystowskiego posła Chuky Umunny. Brali w nim także udział Anna Soubry z partii Torysów, Stephen Gethins z SNP [Szkocka Partia Narodowa], Jonathan Edwards z Plaid Cymru [Partia Walii] i Jo Swinson z Liberalnych Demokratów.
W tym sojuszu nie chodzi tylko o Brexit. Jest to również świadoma próba podważenia Corbyna i zapobieżenia czemuś, czego kapitalistyczna elita obawia się nawet bardziej niż „twardego Brexitu” – rządu Partii Pracy pod przewodnictwem Corbyna. Ponadto, w czasie lata krążyły liczne plotki o formowaniu nowej, rzekomo „centrowej” partii z tych samych powodów. Może nie być to natychmiastowa perspektywa ale jest nieodzownym elementem obecnej sytuacji.
Naiwnością ze strony kanclerza gabinetu cieni Labour, Johna McDonnella, jest sugerowanie (jak w Guardianie z 19 sierpnia), że nie jest już konieczne naciskanie na zmiany statutowe w celu demokratyzacji Partii Pracy, ponieważ „natura klubu parlamentarnego Partii Pracy (PLP) się zmieniła”.
Kroki takie jak obowiązkowa reselekcja, przywrócenie praw związkom zawodowym w partii i przywrócenie wydalonych socjalistów są pilniejsze niż kiedykolwiek. Niestety większość PLP pozostaje w rękach prokapitalistycznych i wrogich Jeremy’emu Corbynowi, nawet jeśli z powodu jego popularności część z nich wstrzymuje się przed otwartymi deklaracjami. Zamiast tego mobilizują się przeciwko Corbynowi wokół kwestii „miękkiego Brexitu”.
Jest nadzwyczaj pilne, aby Jeremy Corbyn, John McDonnell i ruch robotniczy, rozpoczęli poważną kampanię – nie za „twardym” czy „miękkim” Brexitem – ale za internacjonalistycznym Brexitem w interesie klasy robotniczej i klasy średniej, zarówno w Brytanii jak i w Europie. W innym wypadku jest nieuniknione, że różne skrzydła klasy kapitalistów odniosą sukces w dezorientowaniu i dzieleniu ludzi pracy.
Nasz punkt startowy jest diametralnie różny od punktu startowego którejkolwiek frakcji partii Torysów: musimy popierać to co służy ludziom z klasy robotniczej i cementuje ich jedność oraz nieprzejednanie sprzeciwiać się temu co ją podważa.
Kapitalistyczna „wolność”
Jakie podejście do kwestii wspólnego rynku to oznacza? Wspólny rynek zaczął istnieć w 1993 po negocjacjach rozpoczętych w Jednolitym Akcie Europejskim z 1986; zasługę za ich zainicjowanie przypisała sobie Maggie Thatcher!
Od początku bazował on na tzw „czterech swobodach” – przepływu dóbr, usług, kapitału i siły roboczej. Jest nadzorowany przez Komisje Europejską (w której skład wchodzi po jednym reprezentancie z każdego kraju UE), która kieruje naruszenia zasad rynku do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości. Od początku swojego istnienia miał na celu przepychanie neoliberalnych i antypracowniczych rozwiązań, by maksymalizować zyski kapitalistycznej elity.
Wspólny rynek wymusza prywatyzacje usług publicznych, zakazuje nacjonalizacji i ułatwia pracodawcom wyzysk na różne sposoby. Na przykład wyroki ETS w sprawach Vikinga i Lavala, które przedkładają „swobodę przedsiębiorczości” nad prawem pracowników do strajku. Czy tez dyrektywa UE o pracownikach delegowanych, która nie uznaje umów zbiorowych między związkami zawodowymi a pracodawcami i była systematycznie używana do podważania praw pracowniczych i warunków pracy. Dyrektywa o pracownikach delegowanych była zarzewiem strajku w rafinerii Lindsey w 2009. Jeremy Corbyn miał rację mówiąc tuż po czerwcowych wyborach parlamentarnych , że Brexit nie powinien oznaczać pozostawania we wspólnym rynku. Nie powinien też oznaczać pozostawania w unii celnej, która oddaje prawo do negocjowania umów handlowych w ręce Komisji Europejskie.
W artykule w Guardianie John McDonnell określił to tak: „Koniec końców, dla mnie nowa relacja z Europą musi być skonstruowana na bazie urzeczywistnienia przez nas naszego manifestu”.
Jest to niezły początek. Rząd pod przewodnictwem Corbyna powinien zobowiązać się do wejścia w negocjacje deklarując, że wszystkie prawa unijne utrudniające relację manifestu będą natychmiast anulowane. Nie jest to kwestią walki o brytyjską „suwerenność” jak niefortunnie wyraził to minister handlu gabinetu cieni Barry Gardiner, słusznie postulując opuszczenie wspólnego rynku, lecz walki w interesie klasy robotniczej nie tylko w Brytanii, ale w całej Europie.
Są oczywiście aspekty prawa UE – takie jak różne regulacje ochrony środowiska czy BHP – wobec utrzymania których ruch robotniczy nie będzie miał obiekcji, chyba że w celu ich wzmocnienia.
Nikt również nie chce doświadczyć tego co „miękcy” brexiterzy malują jako nieuniknioną konsekwencję wyjścia ze wspólnego rynku – kryzys gospodarczy, utratę miejsc pracy, wzrost cen. Na bazie torysowskiego „twardego” Brexitu, te kwestie będą postawione – ale również pozostawanie w pogrążonej w kryzysie UE nie oferuje drogi naprzód dla klasy robotniczej w Brytanii.
Socjalistyczne metody
Socjalistyczny Brexit dla kontrastu, mógłby stanowić początek budowania społeczeństwa zdolnego zapewnienia każdemu warunki wstępne do godnego życia: bezpieczne mieszkalnictwo wysokiej jakości, dobre miejsca pracy, bezpłatna edukacja, najwyższej jakości NHS [Narodowa Służba Zdrowia], emeryturę za którą można wyżyć itd.
Osiągając to, posłużyłby jako drogowskaz dla robotników i młodzieży w całej Europie, by podążyć tą drogą, otwierając ścieżkę nie tylko dla masowej opozycji wobec UE klubu kapitalistów, lecz także dla demokratycznej, socjalistycznej konfederacji Europy.
Punktem startowym dla robotniczego Brexitu byłoby wprowadzenie postulatów wypunktowanych na końcu tego artykułu; wszystkie z nich wymagają kompletnego zerwania ze wspólnym rynkiem.
Jednocześnie, wprowadzenie ich zainspirowałoby 450 milionów pracowników pozostających we wspólnym rynku do walki o podobne żądania w ich krajach. Przeraziłoby również klasę kapitalistyczną, nie tylko w Brytanii ale globalnie, jeśli zobaczy że ich gnijący system pogoni za zyskiem jest zagrożony przez masowy ruch za nowym, demokratycznym i socjalistycznym społeczeństwem.
Bez wątpienia światowe elity zrobią wszystko co mogą, by sabotować realizacje programu Jeremy’ego Corbyna, w tym metodami wspólnego rynku, jeśli Brytania pozostanie jego częścią.
Ale nie uda im się to jeśli zostanie zmobilizowany masowy ruch poparcia dla programu rządu. Kapitulacja rządu Syrizy w Grecji w kwestii walki z polityką austerity nie była z góry przesądzona. Gdyby rząd wykazał się odwagą greckiego ludu i odmówił poddania się kapitalistom i ich unijnych instytucjom, wynik byłby całkiem inny.
Jednak skuteczne powstrzymanie próby sabotażu ze strony klasy kapitalistycznej – w środku czy na zewnątrz UE – postawi kwestię podjęcia socjalistycznych kroków w celu odsunięcia od kontroli nad gospodarką i systemem finansowym wąskiej, niewybieralnej mniejszości, która obecnie trzyma ja w rękach. Błaganie londyńskiego City o „ustabilizowanie rynków zanim zaczniemy rządzić” jak sugeruje w Guardianie John McDonnell, nie ma szans powstrzymania próby ataku rynków finansowych na rząd, który zagroziłby ich obscenicznym zyskom.
Nie odniesie skutku również błaganie międzynarodowych korporacji o pozostanie w Brytanii, jeśli uznają, że mogą osiągnąć większe zyski przeprowadzka do kraju o tańszej sile roboczej.
Zamiast tego postawione byłyby socjalistyczne rozwiązania – przejęcie pod demokratyczną kontrolę i publiczną własność około 125 korporacji i banków kontrolujących około 80% brytyjskiej gospodarki. To dałoby możliwość rozwoju demokratycznego, socjalistycznego planu produkcji, który bardzo szybko mógłby przekształcić życie milionów ludzi.
Dla pracowników którzy nadal cierpią z powodu brutalnych kapitalistycznych ataków w Grecji, Hiszpanii, Portugalii i Irlandii – i w istocie dla pracowników w całym świecie – byłby to pokaz drogi do nowego socjalistycznego świata.
• Ani grosza na „rachunek rozwodowy” subsydiujący kapitalistyczne elity Europy
• Zakaz umów śmieciowych, płaca minimalna £10 za godzinę dla wszystkich
• Zniesienie wszelkiej antyzwiązkowej legislacji. Prawo dla wszystkich pracowników do swobodnego zrzeszania i strajku w razie konieczności obronny ich interesów i interesów innych pracowników
• Nie dla „równania w dół”! Siatka płac dla wszystkich zatrudnionych. O demokratyczną kontrolę związkowa nad zatrudnianiem nowym pracowników
• O prawo dla wszystkich obywateli UE przebywających w Brytanii do pozostania z pełnymi prawami i żądanie tego samego dla pracowników z UK w krajach UE
• Natychmiastowe odrzucenie wszelkich zasad wymuszających zlecanie usług na zewnątrz, ograniczających pomoc państwa i uniemożliwiających nacjonalizację. Usunęłoby to prawne przeszkody w przywróceniem publicznego charakteru usług lokalnych przez samorządy. Pozwoliłoby na natychmiastową renacjonalizację sprywatyzowanych usług publicznych takich jak kolej, energetyka i gospodarka wodna. Usunęłoby przeszkody w znacjonalizowaniu NHS i wyrzuceniu prywatnych korporacji wysysających krew z ochrony zdrowia.
• O socjalistyczne społeczeństwo działające w interesie milionów nie miliarderów. Nacjonalizacja 125 głównych korporacji i banków, które dominują nad gospodarką